Koronawirus totalnie zaskoczył wszystkie polskie dzieci, nauczycieli oraz rodziców. Wszyscy oni zmuszeni byli odnaleźć się w całkiem nowej edukacyjnej rzeczywistości. Było tym trudniej, że nigdy wcześniej w naszym kraju nie praktykowano nauki zdalnej w domu na tak wielką skalę.
Nauka w domu- czy wynikło z niej coś dobrego?
A i owszem. Koronawirus uświadomił dzieciom, jak i ich rodzicom, że szkoła to nie tylko przechowalnia dla dzieciaków. To miejsce, w którym nauczyciele muszą się wykazać sporymi umiejętnościami perswazji, żeby zachęcić uczniów do nauki.
Po drugie dzięki koronawirusowi i nauce w domu było wyraźnie widać, że programowa podstawa z poszczególnych przedmiotów jest mocno przeładowana. I nauczyciele oraz uczniowie mają poważny problem, by ją w całości zrealizować. Nauka w domu pokazała również, że gdy uczniowie siedzą zamknięci w czterech ścianach- ich zdolności interpersonalne się nie rozwijają. A wręcz się cofają.
Nauka w domu- co było nie tak?
Po pierwsze nie każdy uczeń miał prywatnego laptopa i dostęp do Internetu. Po drugie nauczyciele tylko mnożyli zadania do wykonania, a rzadko kiedy tłumaczyli wszystkim dane zagadnienie, czy temat lekcji. Po trzecie nauka w domu się nie sprawdziło, bo dzieci nie przywykły do tego, że wszystko mają robić same.
Brak nadzoru ze strony nauczyciela niekorzystnie odbił się na ich motywacji do nauki. Poza tym okazało się, że do nauki w domu potrzebne są dogodne warunki. A jak miały takie być- skoro koronawirus sprawił, iż zarówno dzieci, jak i ich rodzice zmuszeni byli pracować na jednym sprzęcie. I niemal w tym samym czasie.